A teraz z innej beczki!

Czy zastanawiałeś się, jaki rzeczywiście Mamy wpływ na realną politykę? Jak realnie ważny jest Twój głos? Jak często Twój wybór, w praktyce okazuje się trafnym, wartościowym? W jakim stopniu, to co oferuje Ci polityk, samorządowiec, przekłada się następnie na to, co otrzymujesz? Czy czasem nie biegniemy wszyscy jak stado baranów, wedle nawoływań baców wskazujących nam zielone hale? Czy cała ta zadyma z wyborami, z kampaniami, programami, nie jest jakoś dziwnie śmieszna, skutecznie zamglona, nie przejrzysta? A w zasadzie to przejrzysta przecież…Co ja pisze! Przecież przejrzyście, jasno, tak oczywiście, jesteśmy robieni w balona! Lub jeżeli wolisz nabijani w butelkę!

Jak nie pałą, to krzyżem…jak nie krzyżem, to Brudzińskim, czyli o spuszczaniu psów z łańcucha, historia ponowna.

Ubaw mam niewątpliwy, obserwując przez ostatnie kilka chwil, miotające się w swoim własnym powyborczym szambie PiS. Najzabawniejsze i jednocześnie najbardziej tragiczne, są starania by tym szambem umazać obóz rządzący, a zarazem wszystkich, którzy swoje opinie zawdzięczają organowi z korą mózgową, a nie tylko próbom używania go. Próbom, jak widać kompletnie nieudanym, bo zupełnym idiotą i kretynem, musi być ten, kto myśli ,że te około 40% narodu z wyborów nagle zacznie rozrastać się do niebotycznych rozmiarów, a tym samym gwarantować zwycięstwa wyborcze. Oj, ciężko Prezesie żyje się z goryczą porażki, oj ciężko. A ktoś tu przez pięć lat trąbił o chorym z ambicji Tusku? Brudziński, z oczami pełnymi nienawiści, opowiada o „ruskiej trumnie” i jakichś posunięciach, których niby nie zrobił Tusk (kompania honorowa, namiot…i takie inne kurwa jebane pierdoły), a które mógł zrobić, w wyniku czego nie zasługuje na szacunek posła Brudzińskiego. Joachim, kurwa mać, przecież Ty nigdy nikogo nie szanowałeś, kto myślał inaczej i nie reprezentował nauki twojego wiernego pana, czyli Kościoła.